Wednesday, November 27, 2013

Gdzie mieszkają najszczęśliwsi ludzie?  My mom says i'm pretty .♥
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/105222214531

Mieszkaja w kochajacych sercach ! 

Co jest Twoim lekarstwem na ból?  #Kejla.
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/105308893571

mozecie sie smiac, ale mam odwage sie przyznac: modlitwa :) 

Jak najlepiej oswoić się z chorobą? Czy warto żyć do końca swoich dni w przygnebieniu? Czy lepiej ze świadomością, lecz żyć pełnią życia?  ☯ Hope...
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/105416226435

Jak większe jest szczęście być zdro­wym niż bo­gatym, tak mniej­szym jest nie­szczęściem ubóstwo niż choroba...Nasze wewnetrzne bogactwo ducha, świadomość i światło którym nasiąkamy w odważnej walce z przeciwnościami losu - pozwala nam zrozumieć co jest najcenniejsze w naszym życiu ziemskim. Ono oświetla naszą droge, swiatopogląd...Zło poz­wa­la poz­nać słodycz dob­ra, głód - sy­tości, zmęcze­nie - wypoczynku...tak samo poczucie zdrowia rozumiemy poprzez jego utrate. Kiedy nasza świadomość przefiltruje naszą chorobe, przeszłość i pragnienia - przygnebienie będzie słabszą zmorą. Pokora stanie się naszym aniołem stróżem, który pomoże nam prędko wstać. Schorzenia pełnią w pewien sposób rolę klasztoru- w którym się szczelnie zamykamy, acz dzięki temu otrzymujemy natchnienie, oświecenie i pełnie świadomości świata, który nas otacza. Cho­roba umysłu to uni­kanie rzeczy­wis­tości za wszelką cenę, wszak zdro­wie umysłu to po­godze­nie się z rzeczy­wis­tością bez względu na cenę - ot czym jest świadomość w dobie choroby. Ona ugniata każdego z nas w jedno ciasto...Przygnębienie panuje w sercach które boją się spojrzeć w głębie choroby, które przywiązały się do przeszłości i nie akceptują teraźniejszości...zapominając że przyszłość może być świetlana, jeśli dokonamy wyboru. Lęk jedynie związuje nam możliwość wiary i narodzin nadzieji. Dlaczego też skupiamy się na strachu, który zakrzywia obraz naszych dni? Warto powtarzać sobie każdego dnia że życie jest nam wielkim darem, nastawiać naszą swiadomość na pozytywne myślenie..którego pewnego dnia, wszystko zmieni. Zdrowie i pogoda ducha jest prawdziwą radością nawet jeśli nasze ciało osłabia się, rozdrabniane na setki lekarskich rokowań. Nasza świadomość potrafi wyleczyć nasze ciało, jeśli będziemy wierzyć w cud natury i siłe, którą kryjemy na dnie naszych dusz...które są przysłonięte dzisiejszym strachem przed fizycznymi zmianami...Jednakże te psychiczne wartości powinny pozostać niezmienne, czyste, zdrowe i nastawione na szczęście. One emanują ogromnym światłem którym przesiąknie nasza rzeczywistość, której tak bardzo się boimy w chorobie...Ni­komu zdro­wie nie sma­kuje, aż ja­kiej cho­roby skosztuje ot co trzeba pierwej zrozumieć. Każdy człowiek na misję do spełnienia na tej Ziemii..czy choroba czy inne utrapienie są wyzwaniem z którym musimy się zmierzyć aby udowodnić siłe i szlachetnośc naszego ducha, który został powołany do życia i wykonania wielkich czynów w przyszłości :) Chowanie sie za kurtyną choroby nie uwolni nas z poczucia braku spełnienia na tej Ziemii...wiara w życie, przywróci nam je...razem ze zdrowiem. Niekiedy zdrowy ciałem człowiek dokona mniej poprzez swoją ślepote lub lenistwo niż ten który pod ciężarem choroby wyostrzy węch duszy i serca...spełniając swoją misje ziemską


Sunday, November 10, 2013

Hej ;* chcialam Ci napisać, że jesteś naprawdę cudowna. Uwielbiam Twoje odpowiedzi i w ogóle Twojego aska. Czytam go codziennie i przez to zmieniłam swoje spojrzenie na świat. Zaczęłam zwracac bardziej uwage na krzywde innych. Juz kiedys Ci zadalam pyt. ale nie odpowiedzialas. Nie zmieniaj sie <3;*  PozytywniePierdolnieta ▼
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/104635402883

Hej Kochana, przepraszam że odpisuje z opoznieniem - czasem odkopuje pytania po jakims czasie :) Dziekuje Ci za tyle ciepła, ciesze sie że jesteś tutaj z nami na pokładzie▼ i przede wszystkim - ciesze się że moje słowa jakoś zaraziły Cie w pewnym stopniu, nakłaniając do refleksji...To nie jest jednostronne, ponieważ i Twoja obecność tutaj wiele mnie uczy. Dziekuje że jesteś <3
Hey.Wiem że masz bardzo dużo pytań i może nie odpowiesz, alę napiszę :)... .Od kąd zaczęłam czytać twoje odpowiedzi zaczęłam inaczej patrzeć na świat.Zaczęły mnie poruszac cudze nieszczęścia i bardzoo się zmieniłam.Jak patrzę na twój proil to się uśmiecham. Bardzo dziękuję że jesteś ♥♥♥  Naćpana żelkami *_*
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/104616973443

To ja dziękuję Ci że jesteś <3 najważniejsze jest szukać szczęścia - w szczęściu drugiej osoby. Szczescie w samotności nie nakarmi nas wystarczająco...dlatego również ból drugiego człowieka powinien uczyć nas empati i troski wobec innych :) Ciesze się że zaczełaś inaczej patrzeć na świat, jest to dla mnie ogromna radość - ale przede wszystkim, najwieksza dla Ciebie ponieważ odzyskałaś wzrok ♥
co sprawia, że ludzie coraz częściej stają się nieczuli wobec innych?  MIŁOSZEG #h
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/104296202115

Często się nad tym zastanawiałam i można jedynie przypuszczać, iż winnym tego absurdu jest nasz dobrobyt. Zdaje sobie spraw ze panują nadal choroby, wojny w niektórych zakątkach świata lub kryzysy - aczkolwiek nasz status jest wzbogacony przez technologie i wynalazki tego wieku. Mamy łatwy dostęp do dentystów, lekarzy, psychiatrów i ogólną możliwość kontaktu z resztą świata.To wielce nam pomaga w życiu doczesnym i walką z problemami.Człowiek ma więcej czasu dla siebie, aby skupić się nad sobą i własnym bólem - co powoduje że jest on odczuwalny jeszcze bardziej.Takie egoistyczne podejście powoduje, że zamykamy się we własnych problemach sugerując - że inni nie zrozumieją powagi naszego cierpienia. Nikt nie roni tak często łez jak my. W innych przypadkach mamy do czynienia z "przyzwyczajeniem" do brutalnych scen jakimi nas karmią telewizja, gry komputerowe - to powoduje że człowiek obcując z takim obrazem, z czasem ów widok nie przyprawia go strachem czy panika.To równiez wpływa na naszą obojętność wobec krwii, przemocy, nadajac dogodne warunki do wyparowania empatii wobec drugiego człowieka. Myśle że dzisiaj dużo ludzi wyolbrzymia swoje problemy, niektórzy śledzą mode użalania się nad sobą aby zwrócić uwage na siebie - przepych sztucznych jęków i żali powoduje - że człowiek na kolejne wołanie pomocy, głuchnie.Przechodząc obok i lekcoważąc prawdziwy problem. Świat się rozpędza, każdy brnie we własne sukcesy, skupiony nad własną przyszłością - nie zauważa otoczenia któremu możę brak sił na wiare w siebie aby dalej żyć.To jest ten egoizm i niekiedy nawet egocentryzm o którym pisałam wyżej, czynią nas cynikami. Pamiętajmy że szwy które trzymają przy życiu ten świat to nie tylko miłośc, wiara czy nadzieja - ale przede wszystkim Empatia.Żyjemy jako jednostka, owszem - ale nasza jednostka urodziła się dzięki innym jednostkom, nasze istnienie wpływa na kolejne jednostki - które tworzą sieć historii tej Planety. Niemożliwością jest przeżywać swój sukces jako indywidualista-ponieważ nawet jeśli jesteśmy geniuszami, nasz wyjątek musiała dostrzec, wynagrodzić inna jednostka, talent musiały zauważyć kolejne jednostki które nas poparły - sukces nie jest tylko naszym potem na czole.Na nasze marzenia składają się inne jednostki - nie możemy życ w dumie z siebie samych eliminując otoczenie... udawać że nie słyszymy ich płaczu w cierpieniu - kiedy to właśnie oni dostrzegli w nas coś dobrego, budując w nas obraz tego - kim pragneliśmy być. Poświęcając się in­nym, ro­bimy też coś sen­sowne­go dla siebie. Poz­na­jemy czym jest em­pa­tia i jak bar­dzo jes­teśmy pot­rzeb­ni dru­giej oso­bie. Dla­tego nie żądaj­my za to zapłaty, ja­kakol­wiek by ona nie była. Tylko miłość, poparcie innych jednostek - pomaga nam w świadomości tego, kim naprawde jesteśmy. Póki nie staniemy się lustrem dla drugiego człowieka, który uchyli czoła w potrzebie - nie zasłużymy sobie na to, aby sukcesy o których marzymy były równie ważne w oczach innych jednostek... 



Czym dla Ciebie jest śmierć i czy warto się jej bać? /Podziwiałam Cię zawsze jako anonim, właśnie rozpoczynam przygodę z askiem, mogłabym poprosić o jakieś kreatywne pytania?^^'  hej pa
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/104281367171

Dziękuję Ci za to pytanie :) bardzo ciekawe. Dla mnie osobiście śmierć jest przejściem na drugi świat, wyzwoleniem duszy z ciała...Pat­rząc na ciem­ność lub śmierć boimy się niez­na­nego - nicze­go więcej. Aczkolwiek świadomość śmierci, pobudza nas do życia, wpycha nadzieje w marzenia - które tętnią w rytm bicia zegara..Dużo osób się zastanawia czy jest życie po śmierci? Powinniśmy jednak się dziś skupić nad tym czy istnieje prawdziwe życie przed śmiercią? Ten los, który układamy sobie przez lata - przygotowywać będzie nas do tego, jaka bedzie nasza śmierć. Czy będzie ona ukojeniem, zasłużonym odpoczynkieim - czy też gorszym początkiem koszmaru który sobie sami wyszykowaliśmy naszym lekkomyślnym postępowaniem.
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć...dlategóż odważni którzy wzieli na siebie wiele cierpień - odnajdą w śmierci, pokój i początek nowego istnienia. My umieramy nie po to, aby przestać życ - acz umieramy by żyć inaczej, słuszniej. Nasza droga na Ziemii jest przygotowaniem nas do końca - żyjemy aby wydać potomstwo, pozostawić ślad nauk na tej Ziemii, wspomnienie dobrego i niepowtarzalnego...uczymy braci jak kochać, lub swym złym postepowaniem uczymy innych - jak na tej Ziemii nie postępować. W młodym wieku często myślimy że wszystko wiemy, poczym dorastając dowiadujemy się jak funkcjonuje świat - poczynami we wszystko wątpić, obalać teorie...acz kiedy nasza wiedza i duch osiągnie wyższy stopień - pojmiemy ile jeszcze nie uczyniliśmy, jak bardzo mało się staraliśmy i jak mało wiedzieliśmy..pozostanie w ten czas Wiara. i To ona ostatecznie przygotuje nas do odejścia, na drugi świat. Czy warto się bać śmierci? Zawsze pozostanie kszta lęku przed niewiadomym, acz poświecenie, śmierc dla miłości, dla ojczyzny - wymagają wielkiej odwagi. Człowiek w ten czas wznosi ponad śmierć wartości i cnoty - co czyni go szlachetnym i godnym świętego pokoju, ukojenia, łask...tylko tchórze boją śmierci bardziej niż cierpienia, lub uważają śmierć za godziwą ucieczke od bólu. Ale to widmo śmierci powinno powodować, że bardziej szanujemy nasze życie, cele i wyzwania..narodziliśmy się w krzyku nadzieji na lepsze jutro - nasze ślady na tej Ziemii są dowodem na to, że jakkolwiek ciężkie i bolesne - wydeptują historię, którą bedą kroczyć nasi potomkowie. To od nas zależy jak przeżyjemy to życie, aby w godzinie odejścia - było bezpieczną ścieżką dla naszych dzieci. Śmierć, jest bratem narodziń...tak jak ból jest bliźniakiem ukojenia. Żyjemy w absrudzie własnego istnienia, ale dlatego też nasze życie jest tak piękne, wyjątkowe i niepowtarzalne..nie powinnismy sie bać końca. Pownniśmy uczynić wszystko, aby koniec był momentem wynagrodzenia, spokoju iż inni o nas nie zapomną, kontynuując nasze marzenia i nauki. Musimy dojrzeć do życia, aby zasłużyć na własną śmierc :) 





Thursday, November 7, 2013

Co uważasz o ludziach którzy nie próbują być sobą zeby zaimponowac innym ? ;)) . Pozdrawiam :)  ♔иιиנα мαя¢ιи♔ LvL 69
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/104542253699

Cóż mogę uważać o ludziach którzy wstydzą się siebie samego i wolą imponować sztuczną maską? Ich sukcesy i przyjaźnie będą równiez sztuczne...Jeśli będziemy fałesznie kroczyć śladami drugich osób - nigdy nie wyprzedzimy ich.Staniemy się jedynie cieniem ich występków... Sekretem trwałego sukcesu - jest trwanie we własnej osobies. Nawet jeśli nasze prawdziwe "ja" wychyla się poza granice upodobań otoczenia, posiadamy kontrole nad własnym życiem i drogą, którą obraliśmy. Jest to poniekąd ogromne wyzwanie, być sobą kiedy wszyscy dookoła udają i łgają...wszak nie dajmy sobie wmówić pod naciskiem otoczenia, kim mamy być i coż mamy czynić by być szczęśliwym. Słuchajmy wewnętrzego szeptu, który z utęsknieniem prosi o odrodzenie się takim, jakim się narodziliśmy lata temu. Dlaczegóż wciąż się dziwimy iż z takim trudem przychodzi nam odnalezc miłość życia, przyjaciela lub porozumieć z własnymi rodzicami - kiedy na siłe udajemy kogoś innego? Kogoś, kto nigdy nie należał do świata żywych...acz do naszej rozwydrzonej wyobraźni? W kagańcu standardów jakie nam nakłada otoczenie, nie przychodzi nam snadnie ukazywanie naszej prawdziwej twarzy...targa nami insza opinia, strach przed kpiną, przed upadkiem i wstydem. W byciu sobą kryje się obraz tolerancji, którą oplatamy drugiego człowieka - który w swej inności odnajduje swoją prawde...tak jak my. Być sobą to znaczy iść własną drogą, nap­rze­ciw kry­tyce in­nych ludzi...karmiąc się swym doświadczeniem i własną opinią...akceptując swą in­ność, a za­razem wyjątkowość. Czymże jest lepiąca fałszem szata, którą przywdziewają lizusy - aby przypodobać się innym? Czymże jest ich duma z bycia marną kopią kogoś - kto starał się być sobą? "Sobą" której nikt z otoczenia nie chciał zrozumieć, mimo tego próbują go kopiować dla samych zysków? Pamiętajmy,że aby przywdziewać maski tych, którzy odnoszą suckesy i są wielbieni przez masy - trzeba najpierw pojąć ile poświęcenia, bólu i niezrozumienia kryje się pod tymi twarzami. Czy nie lepiej zbudować sukces na własnym cierpieniu i doświadczeniu?Większość ludzi, którzy zakładają insze szaty - są na tyle naiwni, iż myślą że do sukcesu wystarczy im przywdzianie maski która się opodobni do liderów. Jednakże to nie uczyni nas tak wartościowymi jak oni, nie przejdziemy przez te same cierpienia ciężkiej pracy - przez jaką przeszli liderzy, zanim osiągneli cel. To ich odwaga w obliczu upadku i słabości, rozścieliła dookoła nich możliwości i powodzenie. Suckes nie rodzi się w fałszu, ale w odwadze i poświęceniu. Jakiż sukces mamy osiągnąc, kiedy jesteśmy na tyle słabi iż nie potrafimy być sobą, a co dopiero zwalczać własne słabości? Udawanie kogoś lepszego, nie uczyni nasz lepszymi - acz utopi naszą ostatnią godność w fałszu. Pozdrawiam ;)) 


Najgorszy jest moment, w którym czekasz na coś i tak boleśnie nic się nie dzieje. I prawdopodobnie nic się nie wydarzy. A mimo to, Ty nie potrafisz przestać czekać.  FOREVER
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/70240391555

Wiara uczy nas tej bolesnej cierpliwości... świadomość upadku i walki z wiatrakami niekiedy bardzo nas rani....mimo to nasza Wiara, siostra Ambicji nie pozwala poddać się, trwamy w bólu z nadzieją że zbudujemy nasze marzenie na cierpliwym czekaniu. Fermentujące we mnie porażki, są gwarancją na płodnośc moich marzeń... wierze w to. Jak musze sie głęboko nielubieć, aby szykować sobie tyle bólu w czekaniu na niemożliwe? Może na tyle, aby sie szanować wierząc w poprawe mojej przyszłośći :) 


Czy łzy zawsze okazują słabość?  Fizz
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102548767875

Łzy są kroplami krwi duszy, nie okazują słabości... można ronić je kiedy cierpimy lub kiedy cierpi ktoś bliski...w ten czas te łzy spływają po naszym policzku niczym perły. Łzy mężczyzn i kobiet są równie słone, płeć nie wpływa na wstydliwość łez. Razem z łzami wypływa cierpienie, by zrobić miejsce na delikatny uśmiech nadzieji... Łzy są cenne kiedy są objawem chwilowego lęku, cierpienia i słabości...jednak jesli trwają zbyt długo, podtapiają nasz zdrowy rozsądek. Człowiek więdnie, jeśli jest podlewany jest łzami...to jest wołanie o pomoc, zrozumienie, troske..Łzy wysychają, gdy się wchodzi poza próg ludzkiej ostateczności. Najczęściej łzy moczą nasze spojrzenie kiedy myśl przytoczy dobre wspomnienie - którego już nie ma wzraz z nami...częściej niżeli wspomnienie złego. To jest urok ludzkości, która przez wieki jest topiona w łzach, tęsknocie i cierpieniu...niekiedy te łzy napełniają nasze życie inspiracją, uczą działać, walczyć..tworzyć i budować siłe. Nie wszystkie łzy są złe. Bywa że płaczemy z radości, ze śmiechu...to również nie jest okazanie słabości, acz gwałtowny skok emocji.
Najbardziej bolesne łzy są te, które spływają niezauważalne...które w oczach innych są zbyt mało słone, zbyt mało ważne...ta obojetnosc na nasz ból dociska nasze serce do ostatecznych myśli..To są te łzy ktore po pierwszym spłynięciu żłobią ogromne blizny...które nie znikają nawet przy szczerym uśmiechu... 


Uważasz, że jaki jest cel ludzkiego życia? Czy człowiek rodzi się jedynie po to by umrzeć i przeminąć, czy po śmierci czeka go coś więcej? Ciekawi mnie Twoje zdanie na ten temat ;)  Daniel Seba Czech
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/69219009411

Dziekuje za tak ciekawe pytanie :) Czesto zastanawiam sie nad zadaniem, jakie zostalo nam przydzielone. Prawie jestem pewna, ze odpowiedz lezy dalej niz szukamy - acz blizej niz myslimy. Celem życia jest - życie z celem.. to ów cel czlowieka nanosi wartosci do naszego Swiata, wplywa na jego historie, przyszlosc..kazda istota narodzila sie na tej Planecie, aby nadac zycie przyszlosci, ktora wlasnie sie realizuje. Dzieki naszym myslom, dzialaniom i marzeniom. Kazdy z nas ma silne strony, ktorymi zostal obdarowany w dniu narodzin. Te wlasnie strony, tworza stabilny mur dla czlowieczenstwa. Musimy jednak odwaznie bronic tych stron, budowac je w sile, ksztalcic je z mysla o przyszlosci tej Planety. Jestesmy jedna, wielka jednoscia ktora piętrzy i rozbudowuje sie na przestrzeni dekad...Rodza sie nowe istoty, legendy tego oswiata - obdarowuja swiat swoja obecnoscia, wnosza wiele dóbr, okrywaja tajemnice nauki, pozstawiaja po sobie slad - ktory odczytaja nowi zmiennicy. Ktorzy narodza sie w krzyku nadzieji...prowadzac naprzod ideologie swoich poprzednikow. Sa wsrod nas i slabsze ogniwa, ktore boja odkryc siebie samych, boja sie wezwan jakie im stawia zycie, boja sie stac legenda dla czlowieczenstwa...boja sie zmieniac historie. Sa tez i tacy,ktorzy w swojej zawisci i nieswiadomosci cofaja ludzkosc, depcza cuda tego swiata i zywia sie porazka innych. Kazdy pasozyt ma rowniez swoje miejsce na Swiecie. Dlatego tez, istnieje rownowaga na tym swiecie. Zlo jest ciezko wazone z dobrem. Prawda z klamstwem.Wzniesienia i upadki ludzkosci jak na kolowrotku napedzaja swiat w ruch, naprzod. Cierpienie na tej Ziemii otwiera nam oczy, szlifuje dusze, wylawia z serc pokore, samotnosc otwiera umysl i tworzy kreatywnych ludzi..Po smierci, jestesmy odplacani za nasza odwage i pokore za zycia. kazdy bol duszy, jest odplacany swiatloscia ukojenia.Ten kto wie dlaczego żyje, zawsze poradzi sobie z tym jak żyć..ten kto rozumie cel cierpienia na tej Ziemii, przyjmie go z pokora aby wniesc ukojenie tym,ktorzy cierpienia jeszcze nie pojmuja. Nasze zycie ziemskie jest wstepem, przygotowaniem do prawdziwego zycia. Tego po przekroczeniu granic smierci. Zycie na tej Planecie jest jak niewielka szczepionka, ktora ma nas przygotowac, wzmocnic. Kiedy ujrzysz swiat w ziarenku piasku, niebo w dzikiej roslinie a zycie ujmiesz szacunkiem Twego serca- Twoj umysl bedzie gotow przyjac wyzsza swiadomosc, wieksze wezwanie - jakie napotkasz po smierci. Smierc jest ewakuacja z naszego cierpienia na Ziemii. Ucieczka do zycia, gdzie napotkamy wiecej ukojenia i wynagrodzenia za nasze poprawne sprawowanie i dbanie o nasza Planete. Po nas nadejda kolejni, ktorzy czytajac karty historii, wyciagna wnioski z naszych bledow, poprowadza nasze plany tak...aby Planeta wciaz tetnila zyciem a ludzkosc nabrzmiewala urodzajem 


Dlaczego istnieje cierpienie na świecie? Czy bardziej cierpimy przez innych, czy przez nas samych?  Paula
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/69564770947

Cierpienie duchowe - jest zalezne od naszej swiadomosci. Jesli inni zrania nasza dusze, to nasza swiadomosc blednego postepowania lub konsekwencji gniecie nas. To jest to cierpienie duchowe, nad ktorym mozemy zapanowac, jesli popracujemy nad soba. Musimy tylko sobie zdac sprawe ze bez cierpienia nie zrozumie sie potegi szczescia. Cierpimy aby wyszlifowac nasza dusze, aby zbudowac nasza sile, wiare i odwage. Kazdy w zyciu doznaje cierpienia, mniejszego lub wiekszego - lecz w zaleznosci od jego odwagi i sily, znosi owe cierpienie. Niekiedy czlowiek ze zlamanym olowkiem zdaje sie bardziej cierpiec niz ten, ktory stracil dach nad glowa. Dlaczego? Poniewaz nie kazdy jest gotowy aby cierpiec, nie kazdy ma tyle sil aby uniesc swe serce, ponad przeszkody. Własne cierpienia uczą odwaznych acz rania tchorzliwych. Mimo to, nikomu nie należy robić żadnej przykrości. Musimy sobie zdac sprawe, ze istnieja dwa typy cierpienia. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera. I to swiadomosc jest mistrzem, ktory uczy nas wyciagac wznioski z bolu duszy, uczy walczyc odwaznie z wiatrem ktory wieje nam prostwo w twarz. Dobry człowiek woli sam cierpieć, niż na cierpienia drugich patrzeć .Powinnismy zatem uczyc sie owej dobroci wobez blizniego, brac na siebie odpowiedzialnosc za drugiego, brac na siebie drugiego cierpienie, aby uchronic go przed bolem. Wlasnie dlatego, iz cierpienia tego, kogo się kocha, są moralnie bardziej nieznośne od własnych. Dzielić radość innych ludzi i cierpieć wraz z nimi - oto najlepsze wskazówki dla człowieka. Poniewaz płakać z płaczącym, to ulga w cierpieniu... oplakiwanie wlasnych problemow, zamyka nas na drugiego. Do swoich snów człowiek dopiero przez cierpienie dorasta, poprzez gorycz przeciwnosci pojmuje, jak wartosciowa jest slodycz marzen. Niczym balast potrzebny jest okretowi, aby plynac prosto - tak ciezar naszych cierpien sluzy aby wyprofilowac nasze serce i dusze. Nie bojmy sie zatem brac na siebie cierpienia jakie zostalo nam przydzielone w zyciu, albowiem w cierpieniu jest tysiąckrotnie więcej doświadczenia niż w przyjemności. A naszym celem jest rozwijac sie duchowo, doswiadczac wszystkiego co wyostrzy nasza wrazliwosc duchowa, piekno serca...nikim bedziemy, jesli bedziemy unikac tchorzliwie zycia. Kaleczenie wlasnego ciala, jest rowniez slepym rozwiazaniem...kiedy nasza dusza cierpi, musimy w niej odnalezc sile aby wyjsc zwyciesko z sytuacji..tymczasem korzystamy z okazji i ranimy tez wlasne cialo, aby "pokazac"jak cierpi dusza. Tym pokazujemy jedynie, jak bezradni jestesmy wobec zadan, jakie nam nanosi los... Jak bestialsko traktujemy sie w obliczu problemu. Jak latwo poddajemy sie w goryczy..jak predko sie gubimy na tym swiecie. To ich swiadomosc, niszczy ich chec walki..wola uzalac sie nad swoim problemem nizeli zadbac o drugiego. Tyle ludzi kalekich sie rodzi i czeka na poprowadzenie ich przez zycie...tymczasem niektorzy rania swoje cialo samolubnie


Co sądzisz o osobach samotnych , oddalających się od rówieśników ? Dziwni czy raczej normalni ?  nicsieniedziejenicsieniedzieje
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102737827715

Nie zawsze samotnośc wiąże się z dziwactwem...niekiedy najwięksi geniusze musieli oddalić się od natłoku tłumu - aby w szepcie swojego serca tworzyć i rozwijać swoje pasje. Każdy z nas potrzebuje niekiedy samotności w życiu, aby poukładać swoje myśli, wsłuchac się w swoje pragnienia. Niekiedy inni nabierają sił kiedy non stop zaszywają się w sobie i nie wychodzą do świata. Jeśli przynosi im to wiele owoców, nanosi inspiracje w ich życie - to nie jest nic dziwnego ani złego. Problem może się zacząć kiedy osoby oddalają się od równieśników z powodu wstydu i bojaźni. To stopniowe oddalanie nie jest przez nich kontrolowane, wręcz jest zależne od otoczenia. Jeśli ono nie zaakceptuje go, to oddala się niekontrolowanie jeszcze bardziej. W ten czas ucieczka blokuje nas, zatrzymuje w naszym życiu i nie pozwala iść naprzód. Ludzie aspołeczni, którzy są nimi nei z wyboru acz z powodu nacisku otoczenia - mają problemy z rozwijaniem skrzydeł, spelnianiu marzeń. Jest im ciężko odnalezc siły aby przeskoczyć ten strach i stawić czoła przeciwnościom. Takim ludziom najczęściej potrzebna jest dłoń kogoś bliskiego, kto wesprze ich pragnienia, poprze silnym ramieniem i pozwoli na nowo marzyć. Bez takiego wsparcia, sami nie rusza odważnie naprzód. Są również ludzie aspołeczni z własnego wyboru, którzy kontrolują na tyle swoje życie - iż ich decyzja jest rozważna i ma ku temu ważny cel. Pisałam o tym wyżej, to moga być ludzie którzy odnajdują w samotnosci inspiracje, tworzą swój geniusz...lub kontrolowanie oddalają sie od grupy która źle wplywa na ich rozwój. Te świadome decyzje nie wpływaja na nas zle, poki mamy poczucie kontroli nad wlasnym zyciem. Takie zycie aspoleczne nie jest dziwactwem, nawet jesli otoczenie to tak nazwie....wiele takich dziwaków - po latach stało się wielkimi geniuszami, odkrywcami, artystami...po prostu odnalezli wlasny sposob na sluchanie bicia serca i torowanie drogi natłokowi ludzkich bredni. Ja osobiście kocham obcować z ludźmi, ich obecnośc daje mi wiele radości, acz w samotności odnajduje wiele inspiracji, spokoju i czasu - na rozwijanie skrzydeł na jutrzejszą wyprawe w nieznane :) <3 


przetłumaczysz te motta zyciowe ? :)  Klauudia
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/103076513411

http://ask.fm/sylwiabomba/answer/103054383747 dobrze, dodam jeszcze pare innych które lubie :)
• Bądź sobą, inni są już zajęci ~ Oscar Wilde
• Przez Boga, nic nie powinno być niemożliwe ~
• Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać ~ Walt Disney
• Umysł jest jak spadochron - działa tylko wtedy , gdy się otwiera ~Albert Einstein
• Nie czekaj na lidera, sam idź od człowieka do człowieka ~Matka Teresa
• Logika zaprowadzi Cię z punku A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie ~Albert Einstein
• Każde dziecko jest artystą – problem w tym, by nim pozostało kiedy dorośnie ~P.Picasso
• Cisi ludzie mają najgłośniejsze umysły ~Stephen Hawking
• To kim jesteśmy jest Boskim darem dla nas, to kim sie stajemy jest naszym darem dla Boga ~Eleanor Powell
• Za dużo myślimy, zbyt mało czujemy ~Charlie Chaplin
• Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie ~Mahatma Gandhi 
• Nie ma dla mnie nic ważniejszego niż dawanie ludziom szczęścia i odwracanie ich uwag od codziennych trosk i problemów ~Michael Jackson
• Żyj tak, jakbyś miał umrzeć jutro. Ucz się tak, jakbyś miał żyć wiecznie~Mahatma Gandhi
• Przyszlosc zaczyna sie dzisiaj, nie jutro ~Jan Pawel II
• Słabi nigdy nie potrafią przebaczać. Przebaczenie jest cnotą silnych ~Mahatma Gandhi
• Nie możemy rozwiązywać problemów używając takiego samego schematu myślowego, jakim posługiwaliśmy się w trakcie ich pojawienia się ~Albert Einstein


Co sądzisz na temat nietolerancji wobec gejów?  ❥Omnomnom
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/68426152835

Ja toleruje ich orientacje. Wiem ze niektorych moze to brzydzic, niektorych smieszyc a jeszcze innych nie obchodzic. Uwazam ze narodzilismy sie po to, aby kochac. Jesli ktos odnajduje szczescie w milosci do tej samej plci...to dlaczego ma byc nieszczesliwy tylko po to, aby innych dume uszczesliwic? Milosci nie opiszemy w slowach, nie przecedzimy przez cyfry i teorie. Milosc jest cudem na tej Ziemii, cudem ktory zlacza istoty w jednosc, uczy przebaczac, uczy szanowac...uczy tolerowac. Czy jesli milosc uczy nas tyle chwalebnych cech, to dlaczego mamy ja negowac? Czy lesbijki czy geje rania kogokolwiek swoja "odmienna" miloscia? Nie. Sa takimi samymi ludzmi jak my. Potrafia cierpiec, plakac, zakochiwac sie, byc cholernie zazdrosnym o druga osobe...dlaczego mamy sie smiac z ich milosci? Milosc nie zna pojecia "gorszy"..a moze to my jestesmy gorsi, jesli sie z nich szyderczo smiejemy? Nie mozna po prostu tego przemilczec i wsluchac sie jak nasze serca bija, nasza miloscia? Jesli nia jeszcze bija...?Milosc nalezy nie tylko odkryc, ale tez budowac ja...dlaczego nie pozwalamy niektorym jej budowac? tak po prostu..tak banalnie pozwolic im zbudowac ich wlasny zamek marzen? Nikt nie pomyslal, ze lekarz ktory wlasnie uratowal zycie dziecka w szpitalu jest gejem, ze kobieta ktora uczy nasze dzieci w szkole - jest lesbijka...czy ci ludzie z ktorych sie smiejemy, sa bezuzyteczni? Czy naprawde trzeba ich tak dyskryminowac? Moze kiedys nasze zycie bedzie nagle przypadkowo zalezec od osoby, ktora bedzie innej orientacji - czy tez w ten czas odwaznie zasmiejemy sie jej w oczy?Czy jej zaufamy? Prawdziwa milosc, otwiera ramiona i zamyka oczy. Chyba brak nam milosci do blizniego aby przymruzyc oczy na nasze roznice i pokochac bratersko go takim, jakim wlasnie sie narodzil. Jego byt na tej Planecie ma rowniez wielke znaczenie dla nas samych...kazdego zycie jest czescia przyszlosci tej Ziemii, ktora wlasnie przechodzi historii. Czy aby jestesmy pewni tego by historia opierala sie na naszych roznicach, nienawisci i zgorzknialosci? Od nas zalezy czy historia ktora tworzymy bedzie przyjemna do opowiadania naszym wnukom...czy tez nie. Oczywiscie chcialabym dodac, ze w kazdej orientacji odnajdziemy "odchylenie". Ludzie ktorzy nad wyraz emanuja swoja odmiennoscia chcac zwrocic na siebie uwage, uwazaja sie na sile lepszymi - tacy ludzie dla mnie nie maja juz tej samej wartosci. Lecz nie ze wzgledu na ich orientacje, ale sposob bycia. :) Usmiechajmy sie sercami do braci, nie do ich ubran, nie do ich wygladu czy orientacji. Do ich serc...wszystkie sa takie same, bija w ten sam rytm milosci....i tak samo przestaja bic jesli sa odrzucone :) ich lzy sa rownie slone jak nasze. 


Czy uważasz, że trzymanie dzikich zwierząt w zoo jest w porządku?
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102737790083

Nie. Zdaje sobie sprawe że ludzie widza w tym atrakcje, mają możliwość obcować ze zwierzakami i to jest piękne uczucie dla człowieka....ale czy również dla zwierzęcia? Zwierzęta są trzymane przewaznie w dobrych warunkach, mimo to są na uwięzi. Mnie zawsze serce się kraja kiedy widze takie zwierzęta w klatkach, na wybiegach. Ich życie nie jest zależne od natury, lecz od dobrej woli człowieka...W kolorowych tapetach doglądają się odległych krajobrazów krain z marzeń, gdzie nie moga powędrować...stoi tam niewidzialny mur, który obkraja ich pragnienia z wolności... w płytkich brodzikach przeglądają swoje odbicia, doszukując się chmur nad głowami... stają się nimi odbłyski reflektorów. Brawy przypominają ich dom, lecz nim nie pachną, Słonce przygrzewa słabiej, wiatr z niechęcią schładza ich w cieniu. Widziałam ostatnio pingwiny, które wciskały się w ścianę na której były wymalowane lodowce, próbując dziobem uchwycić skrawek krajobrazu...który im przypomina im odległy Dom. Czyż to nie jest bolesny obraz? Czy warto im szykować taką dole, tylko po to aby sobie samemu przynieść jednodniowa radość? Czy wolność takich istot można zamknąc w cyfrach zarobionych pieniedzy za bilety? Ludzie wybiórczo idą do "słodkich" zwierzątek...a co z tymi które sa dla nas mniej "słodkie"? Które już w poczciwym wieku chłodzą się w cieniu, pozbawieni naszego zainteresowania? Nie za bardzo nauczylismy się materializowac Matke Nature?


Czy Twoim zdaniem warto mieć marzenia, nawet gdy szansa na ich spełnienie jest niewielka?+Miłego dnia ;)  Natalie♡
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/103467120515

Tak, nasze marzenia - jeśli jest w nich zasadzona wiara mają zawsze szanse na spełnienie. Zawsze. Wiara w siebie i we własne siły jest tajemnicą powodzenia, a doświadczenie sukcesów jest kluczem do budowania pewności siebie. Najważniejsze jest uczyć się na błędach i przeciwnościach losu - marzen nigdy nie otrzymamy w jamiłużnie. Trzeba być przenikliwym i upartm. Naszą potęgą są nasze umysły, które możemy nastawić na sukces, na powodzenie w marzeniach - w ten czas droga do gwiazd będzie krótsza. Nikt inny, prócz nas nie zadecyduje czy ostatecznie dotkniemy gwiazd czy nie. Przeciwności jakie napotykamy nie mają za zadanie nas położyć na łopatki, ale są dla nas wyzwaniem. To od nas zależy jak sobie poradzimy z problemami, aby odważnie kroczyć w kierunku celu. To my decydujemy czy jesteśmy w stanie przetrwać wszystko dla naszych marzeń. To się nazywa kontrola nad własnym życiem i przyszłością - którą sami sobie układamy. Im większa kontrola, tym łatwiej nam jest się odnalesc wśród własnych potrzeb. Nie pozwólcie się położyc pierwszym lepszym problemom na łopatki - Wasze marzenia mają większą wartośc niż ten strach który goni Was co krok...Odważny człowiek nie jest pozbawiony strachu - odważny potrafi nad nim panować, kiedy wie że ważniejsze są marzenia! Spłeniajcie wszystkie swoje marzenia, one są tego warte! <3 


Czy wiara w Boga=chodzenie do kościoła? Ja szczerze to zwątpiłem w Kościół, a w Boga wierzę. Ludzie mówią, że Bóg kazał chodzić do świątyń, ale dawniej były to nawet namioty na pustyni, a dziś? Pałace wyszywane złotem. Jezus poszedł do świątyni i co zastał? Handel. Dziś też są odpusty pod kościołem.  Ω Rebeliant
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102410893699

Kiedyś odpowiadałam na podobne pytanie, które początkowo może rodzić wiele kontrowersji. Ja wierze w Boga całym sercem, moja rodzina jest zaszufladkowana w Kościele - ja używam wiedzy jaką mi przekazuje Pismo Święte po to, aby odkrywać świat, rozwijać sie, troszczyć o bliźniego, nieść przykład i mieć oczy szeroko otwarte - tak samo jak otwarte serce i dusze. Niektórzy bardzo dosłownie traktują słowa, nie doszukują się co się znajduje za kurtyną, "co poeta miał na myśli". To powoduje że dużo ludzi się szufladkuje ślepo.. Bóg dał nam niesamowity instrument jakim jest nasz Umysł - kiedy odczuwamy głód wiedzy, rozwijamy się, smakujemy, budujemy dzieło Bożej Woli. Nikt nie kazał nam zakładać rąk i żyć schematycznie. To nie czyni nas świętymi. Wdzięcznością za dar Boży, jest używanie go z szacunkiem. Nie mówie iż olewanie Kościoła jest czymś szczytnym, jednak nie twierdze że jest to ciężki grzech kiedy nie chodzimy co tydzień na msze. Każdy plecie własne gniazdo, każdy będzie życ z konsekwencjami własnych decyzji. Ja kocham Chodzić do Koscioła jak czuje Obecność Bożą...kiedy tlą się dwie stare świece, dookoła opadają opary z dnia, kościoł zalewa mrok...W tej ciszy słysze szept Boży. To jest Moja Świątynia...ale równie dobrze odnajduje ją w samotności wśród natury. Wiem że słuchanie kazań jest nam potrzebne, ale nie rozumiem ludzi którzy siedzą podczas mszy i rozglądają sie, odwracają patrząc na mnie (zadaja sobie pewnie pytanie z której klatki jestem), szepty, komentarze...oni przyszli zaliczyć dzień w Kosciele czy odnalezc Boga? Bo jesli szukaja Boga, to napewno z takim ich skupieniem nie odnajdą Go, ani ludzie ktorzy ich otaczają nie odnajdą chwili na modlitwe..Podczas mszy miewam uczucie ze to wszystko jest na pokaz, schematycznie aranżowane..Może wiele z Was niezgodzić sie ze mną, ale ja to tak odczuwam i to mnie gryzie. Dlatego wybieram sie do Kosciola w samotnosci. To jest moja mała, prywatna pielgrzymka do Boga. Jezus odnajduje dom w biedzie, odnajdzie swojego ulubieńca w nędzarzu. Złoto nie jest mu potrzebne aby ujrzeć dusze człowieka lub bogactwo jego chęci. Dużo sie pozmieniało od czasów Jezusa, Kościoł zamiast jednoczyć młodych- rozdziela ich, oddalając od niego. Boga ujrzymy w czynie, nie w słowie. Czy aby napewno dzisiaj Kosciol stosuje się do tego? Czy słowa Kosciola równają się czynom? Najważniejsze abyśmy my - wiernie czynili dobro Bożej Woli :) każdy tka własną sieć przeznaczenia... ocenianie,krytykowanie drugiego nie zmieni nas na lepszych ludzi. 


Ludzie uważają, że do samobójstwa trzeba odwagi... Ja uważam, że samobójstwo to przejaw najczystszego tchórzostwa. Ludzie nie radzą sobie z życiem, poddają się, więc wolą cierpieć przez chwilę. A co z rodzinami? Inni muszą żyć dalej, bez ważnego "elementu" w ich życiu. Co sądzisz o tym temacie?  Ω Rebeliant
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/69737596035

Uwazam ze nie tchorzostwa - bo aby odebrac sobie zycie, trzeba wiele odwagi, wiele samolubnosci i braku wyobrazni. Ludzie ktorzy popelniaja samobojstwo, sa slabymi ludzmi ale na tyle slepymi i odwaznymi aby odebrac sobie narzedzie,ktorym moga wywalczyc sobie lepsza przyszlosc. To jest zachwianie swiadomosci, ktora doprowadza ich do tak karygodnych czynow.Samobójstwo jest najgorszą postacią pobłażania samemu sobie, co naprowadza nas na watek - ze samobojca topi sie we wlasnym problemie. Nie widzi innych, nie przejawia zainteresowania rodzina i tym co sie stanie po jego smierci. Liczy sie dla niego odejscie od tego, co go podtapia. Nie uwazam samobojcow za tchorzow i glupcow - to sa ludzie ktorzy zagubili sie na wlasnej drodze zycia, ktorzy nie sa zaradni i boja sie cierpienia na tyle - ze strach przed cierpieniem jest silniejszy niz strach przed smiercia. Jeśli ktoś nie po­pełnil w cierpieniu sa­mobójstwa, nie znaczy, że wyb­rał życie. On tyl­ko nie pot­ra­fi się zabić. Lzejsza forma tej drogi jest samookaleczanie sie... do tego rowniez trzeba odwagi, choc mniejszej niz do samobojstwa. Mimo wszystko - trop ten sam. Chaos mysli podczas cierpienia, zgniata nasza ostatnia nadzieje..mowi sie ze nadzieja umiera ostatnia. Ale kiedy w czlowieku umrze jakakolwiek nadzieja, ktora jest fundamentem odwagi i wiary - otwieraja sie drzwii do samobojstwa. Dlatego jest tak wazne dawac cierpiacym nadzieje, wsparcie i cieplo...aby otwierali jak najmniej tych drzwii. Aby trwali dla siebie samych i dla swoich rodzin...moze kiedys im przyjdzie pomoc blizniemu. 


Z każdej porażki jesteś w stanie się podnieść?  FOREVER
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/70042974851

Rózne porażki rzucają piachem w moją twarz.... porażki emocjonalne, porażki zawodowe...Nikt jeszcze nie wiódł idealnego życia aby mógł omijać wiecznie porażki. Porażki są nam potrzebne aby namierzyć nasze błędne myslenie z którego wywodzi sie owa potyczka - i wyciągnąć wnioski, zmienić myślenie tak, aby nie powtórzyć błędu i ruszyć naprzód prawidłowym torem. Gdybym nie umiała podnieść się z porażki, stałabym w miejscu użalając nad sobą...Każdy podnosi się z porażki. Jednym to przychodzi szybko, inni zaś niekiedy chwile "poleżą" zanim zbiorą siły na pobudke. Porażka porażce nierówna...nie z każdej łatwo jest sie podnieść. Ale każda jest lekcją dla nas która mówi "tym myśleniem nie dojdziesz do celu, to jest ślepa uliczka, zmien nastawienie". Gdyby porażka nie znała kary, sukces nie byłby nagrodą! Każda porażka jest szansą żeby spróbować jeszcze raz, tylko mądrzej i rozważniej. Kto boi się przyszłości, kto boi się niepowodzenia czy porażki, sam ogranicza swoją działalność. Porażka jest tylko sposobnością do inteligentniejszego rozpoczynania na nowo. Nie ma wstydu w uczciwym niepowodzeniu; wstydem jest bać się niepowodzenia. Co minęło, jest użyteczne tylko o tyle, o ile podaje drogi i sposoby postępu. Ja godze sie z porażkami, stawiaim im czoło i analizuje skąd wziął sie mój błąd, gdzie sie pomyliłam...potrzebuje na to chwile samotności, niekiedy pare kropli łez aby otrzeźwieć...trwa to dzień, dwa..może tydzień. Zależy jak bardzo bolesny był upadek...ale w każdej z łez znajduje sie ukojenie i nadzieja na lepszy plan. Zdaje sobie sprawe że moge ponownie upaść, ale nie mysle o tym. Biore lekcje od małych dzieci, które kiedy upadają w biegu - prędko podnoszą sie. Nie boje sie porażek, one szlifują moją osobowość i uczą sobie radzić w zyciu ze światem i samą sobą... mimo że niekiedy przebiega to bardzo bolesnie, wiem ze innej drogi nie ma aby nauczyć się życ. Zadrapania beda jedynie sladem jak odważnie walczyłam aby wylizać się z problemów.. Każdy z nas walczy o lepsza przyszłość dla nas samych i naszego otoczenia :) 


"Kochając jednocześnie dwie osoby, wybierz tę drugą. Bo jeśli naprawdę kochałabyś tę pierwszą, nie zakochałabyś się w tej drugiej." - Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?  ¥ Kuba GR ₩ ▼
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102408313219


Jak najbardziej... Jeśli Kochamy i szukamy wytłumaczeń, zadajemy sobie pytanie czy to ma sens...szukamy odpowiedzi - to już jest mały okruch wątpliwości do której dochodzi w momencie, gdy postawilismy na naszej drodze niewłaściwą osobe. Nie warto sie łudzić wmawiwajac sobie ze kochamy kogos, ale pokochalismy bardziej drugiego. Miłość nie jest równaniem matematycznym - jest odpowiedzią samą w sobie. Jeśli kochamy, nie bedziemy szukać drugiej osoby...a jesli takową znajdziemy, nie zakochamy się w niej. To jest miłośc.W Miłości również sobie ufamy...pozwalamy drugiej osobie "odlecieć" i wierzymy że nas nie zdradzi, ponieważ miłość nie kalkuluje. Jeśli jest szczera - to nie nie pozwoli zdradzić. Jesli zdradzi,wiemy że ktoś nas obdarowywał fałszywym uczuciem...więc warto z taką osoba się łudzić i dalej być?Miłość jest czymś naj­mocniej­szym na świecie, a jed­nak nie można wyob­ra­zić so­bie nic bar­dziej skromnego i niewinnego...Tylko my decydujemy na ile będziemy oszukiwać innych i siebie samych...Miłość ma zaś jedno równanie. 


Czego chciałabyś uniknąć w życiu?  Ola
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/103054830467

Czasem nieswiadomie prowokujemy swoja osoba u drugich osob zawisc, zazdrosc, gniew...Bardzo mi zalezy abym nauczyla sie nie prowokowac swoim bytem negatywnych emocji. Chcialabym tego uniknac...zarazac tylko tym, co dobre i tym co moze wyleczyc z bólu. Nie zawsze jestesmy w stanie kontrolowac zycie drugich osob i niekiedy nasze postepowanie, moze kogos urazic, zabolec...zmienic na gorsze. Tego sie najbardziej obawiam, nie wybaczylabym sobie gdybym tak nieodpowiedzialnie postapila i zmienila czyjes zycie na gorsze. Moim zadaniem jest jedynie wycieczka w jedna strone - naprawa na lepsze. Gdyby sie okazalo ze mimo moich staran, kogos urazilam nieswiadomie - okazaloby sie ze te moje zasady sa niedopracowane poniewaz nie wszystkich lecza. Bol i cierpienie drugiego czlowieka wgryzaja sie nam w serce, ale jeszcze bardziej jesli wiemy ze to my spowodowalismy tak katastrofalne odczucia u tej niewinnej istoty...w ten czas mamy ochote wziasc na siebie caly dobytek cierpienia i uwolnic ja od tych ciezarow.Wziasc na siebie odpowiedzialnosc za swoj blad, niedopatrzenie i nieswiadomosc. Kazda zasada ma swoj wyjatek, trzeba duzo potyczek aby zrozumiec gdzie te wyjatki sa zasiaine....bardzo mi zalezy aby w tych moich potyczkach zyciowych- jak najmniej ludzi ucierpialo. Tego pragne uniknac w moim zyciu. ja moge cierpiec, ale nie inni z mojego powodu. 


Mam 11 lat i zachowywałam się jak zasmarkany gówniarz myślałam że życie nie ma sensu, ,byłam nie miła,nie miałam uczuć , ale gdy puściłam tą piosenkę i zaczęłam to wszystko czytać pobiegłam do pokoju i się rozpłakałam kocham cię ;'))jesteś bardzo mądra i twoje słowa tylko do mnie docierają;)  #f Hipster
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/103124864131

Dziękuję Kochana że napisałaś do mnie ;* Uczucia miałaś tylko je w sobie chowałaś, z jakiegoś powodu kryłaś prawdziwe "ja" pod płachtą ostrych słów, zimnego spojrzenia lub innych emocji - które były jedynie Twoją maską... Maską która chroniła Twoje prawdziwe, delikatne JA, od okropnego otoczenia...bałaś sie ze ktos Cie zrani, wiec przywdziewałaś ten płaszcz chłodu i pogardy. Bardzo mi miło że czytając tamtą moją wiadomość, postanowiłaś odwaznie zdjąć swój płaszcz i pokazać Twoje prawdziwe ja, to wrażliwe, uczuciowe i ciepłe - nie wstydz się być sobą. Tym ciepłym i uczuciowym ja które masz w sobie możesz obronić się wśród nienawisci innych istot z otoczenia, nie musisz ubierać tej maski która nie należy do Ciebie. Jesteś cudowną istotą, ponieważ cierpienie drugiegoo człowieka wzruszyło Cię i skruszyło maske którą nosiłaś - oznacza to że jesteś bardzo wrażliwą i kochającą istotką - pozostań taką dla innych a wielkie góry zaufania zdobędziesz, obiecuje Ci. Dziękuje ze do mnie napisałaś, usmiechaj sie jak najczęściej - gdyż to jest ogromna tajemnica Twojego przyszłego sukcesu... 


Czy według Ciebie zwierzęta mają dusze?
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/68163264899

Uważam że posiadają dusze...wiele księży mi opowiadało że człowiek jest istotą inteligentną i jedyną posiadającą dusze. Jakoś nie potrafie się przekonać, niestety. Uważam że jeśli Bóg jest Dobrem Nieskończonym, to obdarował duszą wszystkie istoty żyjące. Bez wyjątku. Spójrzmy w oczy tych istot, które nazywamy zwierzętami. Czy te oczy wyglądają jak puste opakowania, bez miłości, bez wrażliwości, bez siły walki, bez pamięci? Czym sobie niby zasłużyliśmy aby być tymi "wyjątkowymi" i jedynymi z wtłoczoną duszą w ciele?Przeto gdy­by zwierzę za­biło z pre­medy­tacją, byłby to jedynie ludzki odruch. Bóg umiłował sobie nie tylko nas, ale też każdą inną istote żyjącą na tej Planecie. Istote która rodzi się jak my, aby przetrwać, pozostawić potomków po sobie i odejść w pokoju.Czym zatem się różnimy? Wyglądem? Mową? Za­rozu­miałością oraz bez­czel­nością człowieka jest mówienie, że zwierzęta są nieme, tyl­ko dla­tego że są nieme dla je­go tępej percepcji. W cierpieniu zwierzęta są nam równe. Zadne zwierze nie wyszydzi drugiej istoty tylko dlatego że wygląda tak samo, zadne zwierze nie wzgardzi drugim poprzez materialną zazdrość, jedynie człowiek jest zdol­ny do ta­kiej samowzgardy. Tylko człowiek pędzi naprzód i nie potrafi cieszyć się chwilą obecną, radością która jest mu dana w teraźniejszości...Kiedyś grupa lwów zareagowała na płacz dziecka i uratowała dziewczynke przed gwałcicielem. Nie jeden człowiek przechodzi obojętnie obok potrzebującego... A pamietacie kiedy dziecko w zoo wypadło za barierke i straciło przytomność? W obliczu ludzkiej bezradności, ku pomocy pojawiła się istota ludzka, którą nazywamy tylko zwierzęciem. Kościół nadal ma wątpliwości że te istoty nie mają dusz? Nie odczuwają miłości, tęsknoty? Czy brak wykształconej mowy ludzkiej stawia ich w cieniu? A może to nas powinno się ustawić w cieniu, dzieki naszemu braku wyksztalcenia pokory i miłości? Ety­ka sza­cun­ku dla życia na­kazu­je nam wszys­tkim poszu­kiwać spo­sob­ności aby wspólnie pomagać tym istotom, którym ludzkość wyrządziła wielką krzywde, na przestrzeni lat. Nie miłosier­dzie, lecz spra­wied­li­wość jes­teśmy win­ni zwierzętom.. Dobrze wiemy że mamy rozwinieta wyobraznie, ale to nie znaczy ze tylko my mamy dusze. Zwierzęta mają ta­kie sa­mo pra­wo do świata jak my, sko­ro na nim sie narodzily, świat do nich na­leży. Noe do swo­jej ar­ki wziął nie sa­mych ludzi.. Wszyscy jesteśmy mieszkańcami tej Planety,wszyscy mamy prawo do życia, bycia kochanym,szanowanym...wszyscy we wspolnocie mamy jednego ducha tej Ziemii 

Sądzisz, że bycie sobą w dzisiejszych czasach jest ważne? Dlaczego? + Miłego wieczorku życzę :P  Sandra †
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102415239811

Tak, jest ważne być sobą jeśli sie chce czegoś w życiu dokonać...ciche chowanie się w szufladkach nie przyniesie nikomu owoców. Dzisiaj duży wpływ ma na nas moda, kanony i przynależenie do jakiejść grupy, szufladkowanie się w danej grupie....aby się wyróżnić. Wyróżnić? A może jednak wtopić? Jeśli się zaszyjemy w danej grupie, będziemy zawsze oceniani jako "jedność". Jeśli ktoś z przedziału do którego przynależymy zawali - będziemy my sami musieli świecić oczami przed innymi, tłumacząc się otoczeniu. Tak sie dzieje również z fanami...podam dość głośny przykład - jeśli Justin B. nie odpowiada danym osobom, część fanów Justin'a wyprawia głupoty, tnie sie famastrem lub goli głowe żetonem na łyso - wszyscy spostrzegają jedność jako jedność. Każdy fan justin'a jest dla każego tym samym obrazem. Uważam że wiele fanów Justin'a jest fajnych i wartosciowych, jednak są przydzielani do tej szufladki "Justin", są tarzani w tej samej opinii, odpowiadają za całą szufladke nieporozumień. Ślepe kroczenie w tłumie za głosem z oddali może być dla nas ograniczające..Warto się inspirować, wyciągać wnioski - ale mimo to warto w tych obserwacjach być oryginalnym, być sobą. Nie udawać kogoś kim być nie możemy, nie poruszać się jak odbicie lustrzane naszych idoli. To skrywanie się w cieniu innych obezwładnia nasze możliwości. Może warto być silniejszym na tyle, aby odważnie wybić się z szufladki, pokazać coś od siebie... Tak rodzą się liderzy. Ci, którzy nie boją się ryzyka, stawiają czoło wyszydzeniu, zawiści... acz posiadają wiare w siebie. Dzisiaj trzeba wiele odwagi aby być sobą, ponieważ zaraz jednostka która się oddali od stada zostaje wyśmiana i skopana. Ale właśnie ta jednostka we własnej odwadze odnajdzie siłe, aby spoglądnac z dala na stado, ujrzeć walory i wady ich..wyciągnąć wnioski i zbudować siebie samego. Lidera kolejnego stada. Odpornego na deformacje które naciskają mu media, otoczenie...Liderem który wierzy w siebie i przyświecający mu cel. Gdy spojrzymy w biografie wielkich postaci, dowiemy się że w większosci przypadków przywództwo i geniusz rodzi się z początkowego odrzucenia, biedy lub samotności :) Ślepo podarzajac za tłumem, nie używamy wyobrazni, nie szlifujemy swojego temperament - trwonimy swoje szanse na powielanie czynów innych. Otworzenie oczu, ust i serc dobrowolnie - wylewa płodną przyszłość dla nas. Zatem..chcesz być na górze piramidy społeczeńśtwa? Bądź sobą. Wolisz zostać w cieniu i śledzić tłum w tyle? szufladkuj sie. Spokojnego wieczorku 


Za czym tęsknisz najbardziej?  My mom says i'm pretty .♥ #h
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/102590511235

Najbardziej tęsknie za szczerym, prawdzinym spojrzeniem człowieka.. tak szczerym jak spojrzenie zwierząt które nie utonęły w pułapce słów.. 

Jakie masz nastawienie do życia?  Ewelina
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/68594566275

Staram się uśmiechać. Nie wiadomo komu i kiedy będzie potrzebny mój uśmiech :) Nie świadczy to o głupocie, uwierzcie mi. Tu przemawia moja świadomość, z powodu braku równowagi na tym Świecie. Zbyt wiele człowiek wymaga od drugiego - samemu nie dając, zbyt wiele ludzi cierpi z powodu braku miłości - choć sami nie potrafią pokochać... Staram się nie zarażać innych moim smutkiem, tylko roznosić uśmiech i radość. Z myślą o drugim człowieku, nie o mnie. Ta energia bardzo szybko się rozprzestrzenia.. cudownie jest spoglądać jak Twój uśmiech - wędruje po innych buźkach. Być może i do mnie ten sam uśmiech wróci. W każdym poście powtarzam, że cierpienie jest surowym, ale uczonym mistrzem dla tego, kto umie przyjąć od niego niezawodne lekcje z odwagą i pokorą. Jest mistrzem który drzemie w każdym z nas, który uczy jak pokonać własną słabość, stać sie na tyle silnym - aby tą samą siłą pomóc drugiemu w potrzebie. Ból, cierpienie nie istnieje po to aby nim się chwalić, użalać by wzbudzić podziw. Każdy z nas zaznał bólu, to piętno czyni nas ludzkimi. Lecz jeśli będziemy stać w miejscu użalając sie nad samym sobą, zamykając dla innych... czy tym postępowaniem coś wniesiemy do tego Świata? Czy coś zmienimy? Czy wpłyniemy na ten skrawek Historii? Nie. Bo każdy z Nas ma tutaj zadanie do wykonania, każdy swoją osobą może wnieść wiele magii otwierając swoje serce - na bliźnich. Nie na swój ból. Na potrzeby innych. Ile potrzeba siły aby z cierpiącym sercem, zranioną duszą - nieść pomoc bratu który też tarza się we łzach. Aby zapomnieć o własnym cierpieniu i zatroszczyć się o drugiego. Przyjąć cierpienie na siebie z pokorą i użyć go do wyszlifowania własnej siły, odwagi i szacunku wobec życia. My nie cierpimy aby cierpieć, lecz aby dojrzeć duchowo. Aby przyjąć godnie szczęście, docenić to - co czeka za kurtyną bólu. Jeśli odważnie nie stawimy mu czoła, nie dotkniemy go...nie dowiemy się co sie kryje po drugiej stronie. Każdy w życiu musi odkryć co sie dzieje po stronie jego cierpienia...bierne użalanie sie nad sobą jest bardzo płytki,tchórzliwe i mylne. Dlatego staram się nie zwierzać na temat moich bóli, cierpień, cięzkich wspomnień życiowych ponieważ one były jedynie trampoliną do mojej świadomości, siły i szczęścia. Dziele się z każdym radością i uśmiechem bo wiem że...kiedy człowiek cierpi szuka pocieszenia. Szuka bezinteresowności, wiary w prawde, szczerości i miłości. Nie każdy ma odwage prosić o pomoc, nie każdy chce tego...ale taki bezinteresowny uśmiech da nadzieje. Dzisiaj dookoła jest wiele ludzi zawistnych, dużo ludzi wpatrzonych w siebie, dużo ludzi czerpiących radość z porażek drugiego... To wszystko zamyka nas w sobie, niszczy więzi międzyludzkie. Wiem że nie jestem cudotwórcą, ale swoją osoba chce zacząć to zmieniać. Nie wymagam tego od drugiej osoby, po prostu daje pierwsza to co moge najlepszego...aby inny poczuł jak to jest cudownie otrzymać bezinteresownie pomoc i zrozumienie <3 Kocham Was 


Jak zinterpretujesz cytat: "Prawda z ust do ust jest całkiem inna, bo nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą"?  ¥ Kuba GR ₩ ▼
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/68997054083

Ludzie ba­wią się słowa­mi. Upajają się ni­mi. Słowa­mi chcą zastąpić nor­malne, ludzkie uczu­cia, których w ich samych nie ma... Są ludzie, którzy od­bierają in­nym pieniądze. To jest to zwykła kradzież... Ale są też ludzie, którzy jed­nym krótkim "słowem" pot­ra­fią odeb­rać ko­muś sa­mo człowie­czeństwo. To jest to słowo, które nie przemawia przez usta prawdy, acz przez usta zawiści, zazdrości....rządzy sensacji. Słowa, cedzone przez zawistne serce - zmieniają barwe, ciemnieją i tracą wartość...Tak powstają najpodlejsze plotki na nasz temat. Zazdrość, kreuje potwory w ustach zazdrosnego..Lecz tak podane słowo, biegnie dalej...do kolejnych ust. Szokując tym razem...Bywają ludzie którzy kochają kolorować opowieści, tak aby te wypowiadane z ich ust były po prostu niesamowite. Dodają pikatnerii, wyolbrzymiają problem lub rozdrabniają niepotrzebne detale zmieniając odcień przekazywanych informacji. Ludzie nie umieją przekazywać słów tak samo jak jego poprzednik - wiąże sie to z tym, że kazdy interpretuje opowiesc na swoj sposob, kazdy zwraca uwage na inne detale, kazdy kieruje sie innymi wartosciami...niekiedy ludzie bywaja bardziej lub mniej przychylni "bohaterom" opowiesci co tez wplywa na dalsze przekazywanie wieści. Każdy inaczej trawi niektóre sytuacje, spogląda na sytuacje z innego punktu widzenia...może i sedno jest to samo, ale ubrane w inne słowa, inną otoczkę i posmak. 
Dlaczego "nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą" ? Słowa wbijają się nam w wyobraznie jak drzazga, wychwytujemy tylko te, na ktore jestesmy uczuleni, do ktorych jestesmy przyzwyczajeni lub tych ktorych jestesmy głodni - to te słowa nas niosą. Pobudzaja wyobraznie, powoduja ze własnie te słowa niesiemy dalej....To one nas napedzają do głoszenia, podawania dalej..To te słowa ludzi niosą... Niosą obraz człowieka. Prawdziwy, czy też nie - ale on ich obrazuje w ustach drugiego, przekazując kolejnemu.. Mimo to, ostatecznie i tak na końcu będziemy pa­miętać nie słowa naszych wrogów, ale mil­cze­nie naszych przyjaciół


Lubisz opowiadać o sobie ? | Obserwuje :)  Kamil
http://ask.fm/sylwiabomba/answer/103337740675

Dziękuje za obserwacje Kochany <3 Nie zawsze lubie mówić o sobie. Jeśli wiem, że przykład mojego postępowania może być dla kogoś nauczką, lekcją życia lub mogę kogoś wesprzeć okazując własne słąbości - to tak. Jak najbardziej lubie mówić o tym, aby inni mogli zbierać w sobie siły na jutrzejszy uśmiech, uwierzyć w siebie nawet kiedy kruszy im się grunt pod łapkami. Okazanie własnych słabości pomaga innym w zrozumieniu, że każdy ma kruche chwile w życiu, ale nie od nich zależy nasza przyszłość. Zależy od tego, jak sobie z tymi chwilami MY poradzimy